Prof. Chazan: W sprawie COVID-19 obowiązuje w Polsce poprawność polityczna
"Brak wolności wypowiadania się poczuli na własnej skórze ci, którzy w mediach społecznościowych lub w inny sposób pisali na temat pandemii COVID-19, jej przyczyn, sposobów leczenia zakażenia, lockdownu, pracy personelu medycznego, szczepień. Jeżeli ich poglądy nie były zbieżne z oficjalnie wyrażanymi przez reprezentantów europejskiej biurokracji czy krajowe autorytety polityczne albo medyczne, nie prowadzono z nimi spokojnej dyskusji, jak to jest w kraju wolnych ludzi, ale posuwano się do dyskredytacji, oczerniania, ośmieszania, prób pozbawiania godności osobistej. Wobec lekarzy Izby Lekarskie zastosowały nieznane przedtem działania ostrzegawczo-dyscyplinujące. Lekarze byli kolejno wzywani przez rzeczników odpowiedzialności zawodowej" – wskazał prof. Bogdan Chazan, ginekolog, położnik, w artykule dla „Naszego Dziennika”.
"Wielu z nas boleśnie przekonało się ostatnio, że wolność publicznego wypowiadania się jest czasami w naszym kraju tylko iluzoryczna. Nie dotyczy to naturalnie możliwości wypowiadania bardzo głośno w miejscach publicznych, na ulicach czy koncertach niecenzuralnych słów dla wyrażenia swoich myśli lub emocji. Włos z głowy nikomu za to nie spadł. Postępowanie ewidentnie naruszające wspólne dobro, społeczny spokój i komfort nie zostało zakończone we właściwy sposób – wyrokiem sądu. Poszedł wyraźny sygnał, że wolno się tak zachowywać, a granica tego, co można mówić w przestrzeni publicznej, została przesunięta. Można się więc spodziewać w przyszłości eskalacji takich oznak złego wychowania, czy wręcz chamstwa ze szkodą dla komfortu społecznego współżycia i poczucia bezpieczeństwa mimowolnych świadków takich ekscesów" – napisał.
Prof. Chazan: Posuwano się do dyskredytacji
Lekarz wskazuje, że cenzura obejmuje obecnie wszystkich tych, którzy zdecydowali się wyrazić swoje obawy względem sytuacji pandemicznej.
"Brak wolności wypowiadania się poczuli na własnej skórze ci, którzy w mediach społecznościowych lub w inny sposób pisali na temat pandemii COVID-19, jej przyczyn, sposobów leczenia zakażenia, lockdownu, pracy personelu medycznego, szczepień. Jeżeli ich poglądy nie były zbieżne z oficjalnie wyrażanymi przez reprezentantów europejskiej biurokracji czy krajowe autorytety polityczne albo medyczne, nie prowadzono z nimi spokojnej dyskusji, jak to jest w kraju wolnych ludzi, ale posuwano się do dyskredytacji, oczerniania, ośmieszania, prób pozbawiania godności osobistej" – podkreśla prof. Chazan na łamach "Naszego Dziennika".
"Wobec lekarzy Izby Lekarskie zastosowały nieznane przedtem działania ostrzegawczo-dyscyplinujące. Lekarze byli kolejno wzywani przez rzeczników odpowiedzialności zawodowej. Nie robiono tego przedtem np. wobec lekarzy domagających się podwyżek i odchodzących od łóżek chorych czy odwołujących przyjęcia w poradni a zostawiających cierpiących ich własnemu losowi. Nie było wówczas żadnej reakcji ze strony Izb Lekarskich, czy choćby słowa dezaprobaty wobec medyków wydających masowo zwolnienia lekarskie grupom strajkujących z różnego powodu. Uznano, że dobro pacjenta liczy się mniej niż zawartość kieszeni. Teraz doszło do zdecydowanej akcji, by stłumić wolność wypowiedzi, zniechęcić lekarzy do wypowiadania opinii, które nie zagrażały niczyjej wolności ani wspólnemu dobru" – dodał ginekolog.
Zdaniem eksperta, głównymi cenzorami w XXI wieku stały się prywatne korporacje pokroju Facebooka czy Twitterra: "Powrót wolności po wielu latach komunistycznego zniewolenia powitaliśmy z radością i nadzieją. Obecnie okazuje się, że zapowiedzi tej wolności, także wolności słowa nie były na serio. Facebook według swojego uznania kasuje teksty, karze „niewłaściwie” wypowiadających się – także na temat pandemii – wielodniowym zakazem publikacji".